A może dokąd zawędrowaliśmy, że na mapie naszej drogi jest miejsce dla FLOATOWANIA ?
55 minutowa sesja floatingu obudziła we mnie realną troskę o świat w którym żyję,
o kondycję człowieka, który szuka beznadziejnie odcięcia się od byle jakiej konstrukcji współczesności, czasem byle jakiej konstrukcji samego siebie.
No to może od początku …
” Floating to swobodne unoszenie się ciała na powierzchni wody w specjalnie skonstruowanej kapsule. Jest lepszy niż pływanie. Lepszy niż latanie. To NICZYM niezmącony relaks. Tylko Ty, a poza tym NIC. Floating działa dobroczynnie na ciało, odświeża umysł, pobudza do kreatywnego myślenia i poprawia koncentrację.”
Tyle wiedziałam.
A i tak za dużo.
Zatem poszłam z żywiołem „niewiedzy dermatologicznej” – namacalnej, ale otwartym sercem i gotowością do doświadczania.
Co zastałam na miejscu ?
Po pierwsze.
Pan Tomasz i Pani Kasia plus pasja. A może nawet bardziej Pasja i Państwo Goleniewscy.
Trudno znaleźć właściwą kolejność między słowami Tomek, Kasia, pasja, miłość, flow i floating, bo rzecz dzieje się na przestrzeni wypełnionej magią serdeczności, a jak pewnie wiecie ta przestrzeń nie ma ani schodów, ani stopni, więc niech kolejność słów nie myli. Po prostu po pierwsze – chce się być z nimi i wśród NICH, Floating jest tuż obok.
Odsyłam kim, jak i dlaczego są …
https://www.floatwroclaw.pl/kim-jestesmy/
Po drugie.
Float przywitanie było jak prowadzący to miejsce – urocze.
Kabina do floatingu może przywoływać wspomnienia z dzieciństwa o statku kosmicznym, tudzież z nastoletniości o zamknięciu w kapsule do opalania, wszak dzieje się tam cisza. Cisza zupełnie nienaturalna dla współczesnego „biegacza życia”, a i jak powiedziałaby moja ulubiona fizjoterapeutka – cisza dla zdrowo pobudzonego człowieka w rozwoju poznawczym niebezpieczna.
A i jednak z ciszą i w ciszy chciałam pobyć.
Fascynujące, że na tafli wody jak do tej pory bywałam z przedzierającym się przez me powieki słońce, a i szumem morza w uszach, o basenowym chaosie nie wspominając. Tu zaś tafla, i woda, i przestrzeń, i to czego dużo, a nawet za dużo czyli mnie było inaczej, wszak Było przez duże B.
Pobędę ze sobą.
Pobędę w sobie.
W końcu jestem nauczycielem, a i nawet mentorem relaksacji. Smakowanie w tym przypadku jest obowiązkiem zawodowym.
hmmm
Kapsuła do floatowania i ja zupelnie nie wiedząca, co mnie czeka …
Po trzecie.
CIAŁO.
Ciało odleciało.
I wtedy umysł dopiero zaczął pracować … A, że mój umysł ma mnóstwo śmieci, to i wszystkie przesuwała od prawego do lewego wywrotka o nazwie cisza.
Sól.
Czasami szczypała. I dobrze. Choć nie powinna, uważam, że życie jest życie.
To i poszczypało.
blekit
Sól …
i ja.
Albo ja i … ciało.
Ciało i błękit. Zupełne wariactwo ciemni. Ciała czasami brakowało.
Tego nie lubię. Moja natura jest cielesna, wszak doznać oddzielenia polecam, a choćby po to, by wiedzieć, co w ciele piszczy.
i ja
i ja.
Czując ulgę.
Pod prysznicem.
W jasności ?
Że na dworze świeci dalej słońce.
flooo
flooo
Bo relaksacji na pewno trzeba się nauczyć, a nawet naumieć.
To był start.
Trudny.
Ale warto.
reeed
reeed
Doświadczyć nakazuję, nawet nie polecam, nakazuję każdemu.
Bo jest to rozkosz odkrywania siebie na wodzie, w ciemności, w zamknięciu.
Do bycia floaterem namawiam każdego, kto odkryje w kapsule moc, której nie może znaleźć w miejskim zgiełku gdzieś indziej.
Pamiętajcie w tym wszystkim, że stres jest siłą.
Jego interpretacja kierunkiem.
Unikanie największym błędem.
Zdjęcia z okresu zimowego,
mamy lato …
to tylko pokazuje, jak bardzo i ja potrzebuję odpocząć.
Dziękuję.
Inne artykuły:
bieg transowy
brodo vegetale
londyn praca 2013
bio planet praca
roll logo
basia lipska joga
teatr lalek wrocław praca
plynie lodz moja
jolene tekstowo
ciasteczka bez miksera